Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2014
no, może wróciłem, urlop ojcowski zbliży mnie do rodziny (?) czy jednak będę potrafił żyć bez pracy, a co ważniejsze, ona beze mnie chyba, że błędem jest założenie, że coś lub ktoś kogoś bardziej najważniejsze: wooooooolne
gdy jest dobrze, to źle jest właściwie opływając w spokój, śpię, zamiast doznawać zionę pustką, mając twarz bez wyrazu szczekam do ludzi "dzi-bry" szczerząc zęby opylam rodzinę jako stateczny "mężojciec" śpię w świątyniach, nie kumając niczego moje życie tyka według mojego serca nie mając wiele wspólnego z tym co poza czubkiem mego nosa mam wrażenie że jestem zupełnie sam pośród ludzi, których pełno wokół mówiących mi dzi-bry, czy jeszcze inaczej przez całe życie skazywałem się na samotność, większą lub mniejszą pośród ludzi... jakim cudem nie zostałem pustelnikiem? bo samotność na stałe mi doskwiera? raczej wolę odejść  na krócej lub dłużej teraz .... jeszcze nie wróciłem