Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2015
Są takie momenty, że przydałoby się pokroić na kawałki lub rozerwać na strzępy, aby być wszędzie tam gdzie się być powinno, lub by zrobić wszystko co jest do zrobienia. Wtedy najlepiej znaleźć sobie jeszcze inne rozwiązanie, zajęcie, coś spoza tego całego musu :)
Tak - cieszę się, że wygrał ten co wygrał, ale jeszcze bardziej cieszę się, że przegrał ten (ci) co przegrał(li). Ponadto, mam nadzieję, że jesienią wynik będzie jeszcze bardziej miażdżący. Czas na zmiany. Nie można wmawiać społeczeństwu, że mamy dobrobyt, a wszystko to co ewentualnie jest niedoskonałe to efekt rządów sprzed ośmiu lat... Straszenie nie pomogło. Wynik wyborów pokazał, że ci, którym jest dobrze - zamożni i dobrze wykształceni, ludzie sukcesu są za stanem aktualnym, ale jak widać jest ich mniej. Zatrważająco dużo ludzi w ogóle jeszcze nie oddało głosu, oni po prostu nie wierzą w jego moc. Dlatego, że jest im dobrze? Ale pewnie jak zwykle nie mam racji...
Jeżeli w szeroko pojętych mediach informują nas kto i co napisał "na jednym z portali społecznościowych", podejmują próbę polemizowania z komentarzami z for internetowych, czy też publikują zapisy z podsłuchów prywatnych rozmów - to ja się pytam - jak bardzo jeszcze trzeba upaść, aby się tym posługiwać, ekscytować czy też wyciągać z tego konsekwencje prawne? Nie wiem...
Szósty raz będę ojcem. To przypuszczalnie nie robi takiego wrażenia, jak stwierdzenie: urodziłam pięcioro dzieci, a szóste w drodze... Ale co tam, ojciec też lekko nie ma. Powoli dociera do mnie, że rolą mojego życia jest bycie ojcem, żadne inne zajęcie nie powinno mnie bardziej absorbować. Jak jest w istocie? Czas pokaże, dzieci wcześniej, czy później wystawią mi ocenę. Co do wielkości mojej rodziny, to wczoraj minąłem kobietę z  trójką dzieci, myślę sobie wg tzw. "opinii publicznej" to rodzina wielodzietna. A gdzie w takiej skali umieścić nas? W patologii? Już powoli przyzwyczaiłem się do pytania zadawanego we wszelkich urzędach: czy cała, póki co piątka, jest nasza wspólna, czy z różnych związków... Życie... Nie pasujemy do szablonu, skali, norm? Może skala jest zbyt wyśrubowana? Nie ważne
12 tygodni po  sieściotygodniowej diecie warzywno-owocowej  waga 73,8kg, pas 86cm. Przybieram i poszerzam się, ale raczej słyszę pozytywne opinie na temat swojego obecnego wyglądu. Tydzień temu jedna ze znajomych pań, powiedziała mi, że gdy widziała mnie parę tygodni temu (raczej byłem wtedy drobniejszy) to wg niej wyglądałem bardzo mizernie, wręcz na chorego. Z tym przybieraniem i poszerzaniem to lekka ściema, bo jeżeli przed dietą ważyłem 82kg, po 69kg, to obecne 74kg wygląda całkiem dobrze, podobnie z pasem, przed 93cm, po 82cm a teraz 86cm. Naprawdę warto było. Próbuję jeszcze zachować dietę mało-mięsną, bo zupełnie bez, chyba nie dam rady w rodzinie. Jako ojciec często robię za odkurzacz resztek (lub jak kto woli glonojad), więc śmietnik się robi w jelitach i nie tylko... Dla poprawienia wyników, za radą lekarza zacząłem bardziej regularnie uprawiać sport. Wykorzystuję pobliską "strefę aktywności" oraz biegam. Zobaczymy co będzie dalej... cdn?