Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2016
Utraciłem cię wiaro, taką jaka miałem cię kiedyś, tak bardzo, że co raz częściej wątpię, że kiedyś byłaś głębsza. Jesteś teraz bardziej taka z przyzwoitości, a nie na przekór smakujesz niczym za słaba herbata, niedojrzały owoc ...bez sensu jak praktyka bez teorii co dalej z tobą, co dalej ze mną?
Bycie ojcem nie polega pewnie na stwierdzaniu, że kogoś w domu brakuje, gdy rzeczywiście kogoś brakuje, ale nawet ja jestem w stanie to  zauważyć. Jednak brak pięciorga  z sześciu to już pustka, mimo, że jesteśmy wtedy z małżonką (i jednym z sześciu) niczym większość obecnych związków 2+1. Jest spokojniej, ciszej, ale strasznie pusto... Całe szczęście, póki co, nie grozi nam jeszcze tak głębokie wyludnienie
Żyję jeszcze? ... nikt nie przysłał mi maila, sms-a, nikt nie zadzwonił, nie odwiedził mojego bloga... ...ale jednak rozmawiam, czyli słucham i mówię, patrzę i patrzą na mnie czyli żyję... realnie, a nie we współczesnych zamiennikach
Dzień dziesiąty - ostatni - waga bez zmian 72,6kg, pas o dziwo 85cm, więc jakiś ubytek był. Podsumowując, przez 10 dni straciłem 3kg i 3cm, szału nie ma, ale co tam, pewnie mniej miałem do zrzucenia. Uzdrowienia tym razem też nie było - kończę z katarem, a prawie całą dietę miałem jakiś stan zapalny oczu. Widać tym razem dieta nie była dla mojego organizmu żadnym szokiem :) W końcu od ostatniej "terapii dietą" jakoś się trzymałem, zmieniłem sposób żywienia i troszeczkę się ruszałem. Dziś zacząłem już jeść co innego niż owoce i warzywa. Jakiż zapach i smak ma kromka chleba, plasterek szynki, wafelek ryżowy i inne tam takie ech...
Dzień dziewiąty - duży spadek wagi do 72,6kg, a pas ciągle  86cm. Centymetr jest nieubłagany, ale i tak  czuję, że jak dotąd ciasne spodnie teraz wiszą. Rodzina (zwłaszcza żona) ma już wyraźnie dość mojej diety, bo jednak dalej jestem senny, a co najgorsze nie ma kto jeść resztek... Senność tłumaczę sobie dolegliwością moich oczu, a resztki, cóż nie było by ich gdyby inni jedli normalnie. Jeszcze jeden dzień, jutro już zacznę delikatnie jeść :) cdn?
Dzień ósmy. ależ spadki: 73,2kg i powiedzmy, że 86cm :) Centymetr jak dotąd był nieubłagany bo nie chciał pokazywać mniej, mimo, że spodnie ze mnie trochę lecą. Co do leczniczego działania diety to kurcze trochę długo męczy mnie zapalenie spojówek, zaczyna mnie boleć gardło i mam lekki katar... O ile katar i gardło mogę sobie wyjaśnić piciem soków z lodówki, to spojówki trochę mnie martwią. Ale cóż byle do soboty... cdn?
Dzień siódmy - właściwie bez zmian 73,7kg i 87cm. Stosując wczorajsze skojarzenie - chyba już dojechałem :) Już tydzień nie piję kawy, nie jem mięsa, ani słodyczy. Jeszcze trzy dni diety, chyba... cdn...
Szósty dzień diety i ... Rezultaty mizerne w pasie bez zmian 87cm, waga drgnęła do 73,8kg. Mam swoją teorię dlaczego tym razem efekty są słabsze :) Można to porównać do zjeżdżania z górki na sankach. 1 stycznia 2015r. miałem sporo kg więcej i  cm też (bodajże 82kg i 93cm!!! - opisane na blogu dużo wcześniej) - to była duża górka i cięższe sanki, 11 lutego 2016r. miałem znacznie mniej kg i cm - to mniejsza górka i lżejsze sanki, efekt: wolniejsza jazda i krótsza odległość, nie ma się z czym rozpędzić, by dalej zajechać. Tylko kurcze nie wiem, czy już zjechałem... :) cdn?
Dzień piąty  diety warzywno-owocowej  i... Nie za wielkie zmiany - 74kg i 87cm. Czyżbym przy wzroście 168cm miał gabaryty optymalne? Nie sądzę, faktem jednak jest, że tym razem przechodzę tę dietę zupełnie inaczej. W zeszłym roku na początku diety ubytki były dużo większe na początku, niż  przy jej końcu. W tym roku dostrzegam raczej wahania, niż ubytki. Nie wiem, czy dziś zanotowałbym jakąkolwiek stratę, gdybym wczoraj nie pobiegał (pierwszy raz podczas diety). Jakoś lepiej mi się też nie biegało, ale przerwa też miała pewnie znaczenie. Niesamowitym wydarzeniem na diecie jest przyrządzanie obiadu dla rodziny i... niejedzenie go... Pieczeń z indyka, kluski i buraczki... Ech ja zjadłem buraka, kapuśniaczek na wodzie, bez ziemniaków, a potem jeszcze podjadałem szpinakiem... Dałem radę :) Byle do soboty! cdn?
Dzień czwarty, brak spadku, a nawet na plus? 74,4kg i 87cm. Dziś trudne zadanie - niedzielny obiad beze mnie... Samopoczucie lepsze, mniejszy głód i senność, cdn?
Dzień trzeci - spadek i ubytek 74,1kg i 87kg. Wczoraj głód był już mniejszy, ale senny byłem. cdn?
Drugi dzień diety. Przybrałem? Waga - 75,2kg, pas 88cm... Widać póki co organizm nie odczuwa większej potrzeby zrzucenia czegoś więcej. Na razie czuję się świetnie, choć wczoraj odczuwałem jakieś pobolewanie głowy i brzucha, ale nie było to nic czego nie dałoby się znieść. Ponadto czułem senność, taką jak zwykle przy poście jednodniowym, zobaczymy jak będzie dzisiaj. Pamiętam sprzed roku, tę niesamowitą rześkość podczas diety, ale jak widać to najprawdopodobniej dopiero przede mną. cdn?
Dobra, od dziś zaczynam post Daniela, co prawda wczoraj był post o chlebie i wodzie, ale tak naprawdę dietę mogę liczyć dopiero od dziś, mimo mocnego w nią wejścia. W diecie warzywno-owocowej, której odmianą jest post Daniela nie ma chleba. To znaczna różnica, bo pamiętam, że własnie chleba brakowało mi najbardziej. Dziś mam pierwszą rocznicę zakończenia sześciotygodniowej diety. Jak wytrzymałem tak długo? Nie mam pojęcia. Aż wstyd się przyznać ile z osiągnięć gabarytowych diety mi pozostało, ale zaryzykuję, że połowa. Wszystko tu na blogu opisałem. Więc dobra, moje poranne dane: waga 75,1kg i pas 88cm. Tak na marginesie, jeden dzień o chlebie i wodzie dał spadek wagi o 1kg, ale spoko, teraz różnice będą już znacznie mniejsze... cdn?
Wczoraj zrobiłem sobie prawdziwe ostatki, tzn. zjadłem wszystkie ostatnie rzeczy z lodówki, które same przede mną nie uciekły. Dziś post ścisły, woda i chleb, jutro zaczynam dietę dr Dąbrowskiej w wymiarze (mam nadzieję) 10 dni. Zapuściłem się, rok temu kończyłem sześciotygodniową dietę, a dziś mam 88cm w pasie i 76,1kg wagi... Zobaczymy co będzie dalej, czy dam radę cdn?
Witać, że blog żyje mimo małego nim zainteresowania, - ze strony autora również :) W życiu - nadmiar zainteresowania ciałem nad duchem, trza to zmienić, zwłaszcza od najbliższej środy. Co do ciała, to zamierzam na jakieś 10 dni poddać się znów diecie warzywno-owocowej (co w tym wymiarze nosi bodajże miano postu Daniela). Co mi z tego wyjdzie nie wiem... .... jestem ostatnio strasznym furiatem, nie wiem jak moi bliscy ze mną wytrzymują