Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2015
Ponad siedem miesięcy po diecie Ewy Dąbrowskiej powolutku przybieram i tyję: 74,5kg i 86cm. Ku mojemu zdumieniu najciaśniejsze ciuchy, kupione w najchudszych momentach tego roku, jeszcze na mnie "leżą", a nie ledwo wchodzą :) Nie mogę więc mówić o efekcie jojo, po prostu mam trochę mniej czasu na wieczorne treningi i żreć mi się chce. Muszę jednak się mocniej spiąć, bo pęknie bańka dumy napompowana przez lekarkę. Teraz trochę obawiam się o moje wyniki w październiku :) Ciężko spalić cholesterol kimając na kanapie z pilotem tv w dłoni  
Niedziela miewa twarz pomarszczoną, i oczy czerwone od łez, bywa stara, opuszczona i samotna, mimo, że nie jest sama. Niosąc jej Małą Cząstkę Wiary, Nadziei i Miłości - słucham jej jak... skarży się na zapomnienie, i brak oczu i uszu słuchacza. Taka niedziela już nie jest, jak każda inna... Jednak nurt własnej codzienności, popycha ją i w moją niepamięć... Do ponownego spotkania?
O w mordę! Jakie to straszne widzieć, gdy komuś usłyszane " nie" wyciska zdrowy rozsądek z mózgu. Urażona ambicja, zawód w podjętych planach, odebrana zabawka potrafią uczynić z myślącego człowieka, nie ważne kim by on nie był, nienawistnego bezmózga. W jaki sposób zawrócić? Da się?
Jako niesamowicie poczytny bloger, posiadający olbrzymie doświadczenie w tej materii, stwierdzam, przedzierając się przez ogrom pozostawionych tu komentarzy, że lubię czasami przeczytać to com tu popisał. Jestem wtedy strasznie z siebie dumny, jaki jestem mądry, fajny i w ogóle!!! Dobra chciałem napisać coś śmiesznego, ale pewnie znowu mi nie wyszło...
Śpiące, poranne recytacje pacierza na kolanach, przesuwanie koralików różańca w drodze, posty, które raczej są dietą przyjmiesz Boże? Moja "miłość" jest ułomna, "rozmawiając" z Tobą nie patrzę Ci w oczy... Czy wierzę w Ciebie - tak Cię traktując? Czy trzyma mnie przy Tobie tylko zawzięty upór i przekonanie, że świat nie może mieć racji, twierdząc, że Cię nie ma?
Czy to ja nie lubię chodzić do pracy, czy praca nie lubi, gdy do niej przychodzę? Nie wiem, ale chemii nie ma... Gdy rano wychodzę z bloku do pracy, ciągnąc nogę za nogą, mijam przy sklepie gości sączących radośnie piwo. W tramwaju, stykam się z ludźmi pociągającymi płyn z butelek - głośnych i roześmianych. Zastanawiam się wtedy, czy aby życia nie biorę zbyt trzeźwo? Kto jest szczęśliwszy, ja czy oni? Poprawność każe mi twierdzić, że... ja, ale czy na pewno?
Tak po ludzku rzecz biorąc spowiedź jest niesprawiedliwa. Klękam znów jak ta pobrudzona życiem ściera, Powtarzam przeważnie to samo, brzydząc się swojej słabości ...i co słyszę? ... że znów... już jest w porządku! Ale gdzie tam?! Zamiast publicznej chłosty, albo przynajmniej publicznego wyszydzenia pukanie w kratkę i już. To wszystko! To miłość? Pewnie nigdy, ja człowiek tak do końca nie zrozumiem Boga
Rozjuszone zwierzę może ukąsić nie tego, kto rozjuszył. Cóż, wojny, potyczki niosą ofiary, często niewinne... Ja wolę być pokąsanym, niż kąsającym - taką mam naturę. Choć tak naprawdę czyste rączki i czyste sumienie już dawno są tylko moim marzeniem...
Po trzech dniach wyżerki na różnego rodzaju imprezach przybrało mi się nieco... Póki co nie potrafię zejść poniżej 74kg, przynajmniej spodnie mi nie spadają. Apetyt mam wilczy, czyżby równia pochyła? Nie chciałbym zaprzepaścić tego, na co tak ciężko pracowałem. Aż strach pomyśleć, co z moimi lipidami. Zobaczymy co będzie dalej