Ponad siedem miesięcy po diecie Ewy Dąbrowskiej powolutku przybieram i tyję: 74,5kg i 86cm.
Ku mojemu zdumieniu najciaśniejsze ciuchy, kupione w najchudszych momentach tego roku, jeszcze na mnie "leżą", a nie ledwo wchodzą :)
Nie mogę więc mówić o efekcie jojo, po prostu mam trochę mniej czasu na wieczorne treningi i żreć mi się chce. Muszę jednak się mocniej spiąć, bo pęknie bańka dumy napompowana przez lekarkę.
Teraz trochę obawiam się o moje wyniki w październiku :)
Ciężko spalić cholesterol kimając na kanapie z pilotem tv w dłoni  

Komentarze

  1. Co ciekawe w tym tygodniu dwie osoby zapytały mnie o moje zeszczuplenie :)
    Odpowiadam zawsze, że teraz to już grubnę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga