Siedząc kiedyś w autobusie naprzeciw kobiety obfitych kształtów, wyeksponowanych głębokim dekoltem, zadałem sobie pytanie: Czy dekolt jest po to by w niego patrzeć, czy też po to, aby udawać, że jest się ponad tym i patrzeć kobiecie w oczy, czy w każde inne miejsce byle nie tam? Czy dekolt to takie sobie zakończenie bluzki, czy celowe działanie wpisane w kobiece nęcenie?
A teraz z drugiej strony.
Niestety od jakiegoś czasu można zaobserwować dekolty z drugiej strony, ponad tzw. biodrówkami... O ile z przodu widok jeszcze jest nęcący, to nie można tego powiedzieć o wyślizgującym się z za małych (za niskich) gaci - odbycie.
Obrzydliwość...
Nie, no oczywiście jak są dekooooolty i dekolty, tak są odbyty i odbyciki. Jednak nie wiem komu to się podoba? Komu jest wygodnie w spodniach, które trzeba co chwilę podciągać? No cóż nie wszystko jest dla wszystkich. Jeśli z trudem się dopinamy, nie potrafimy oddychać, poruszać się, jeśli wylewamy się z ubrania, to najprawdopodobniej jest za małe... Też smukły nie jestem :)
Moda, modą, dla mnie ponad tym jest wygoda ciała i oczu.
Pomyśleć, że powyższe rozważania spowodował mój dzisiejszy, dwugodzinny marsz w upale - po osiedlu w koszuli z krawatem. Jak widać zdrowo mi przygrzało, ale com napisał, napisałem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga