Osiem tygodni po diecie warzywno - owocowej - waga: 71,7kg, pas jeszcze 85cm, ale miara pęka w rękach. Więc poszerzam się nieco, ale słabo przybieram, jednak w ostatnim tygodniu miałem dwa dni extremalne: Wielki Piątek o samej wodzie i przedwczorajszy wtorek na samych warzywach i owocach. O ile  W.P. miał charakter religijny i bez większego problemu dałem radę, o tyle do wtorku ciężko było mi się zmobilizować, ale poszło... z moczem....
Póki co, raczej do dłuższego okresu diety nie wrócę.
Wczoraj otrzymałem moje wyniki z 1 kwietnia i...
Szału nie ma, jak pisałem tydzień temu, marzec był dobrze wypasiony, więc dostarczyłem organizmowi, na samych imprezach, sporo cholesterolu... Efekt: cholesterol całkowity przekroczony, HDL wysoki, LDL jeszcze nie przekroczony, trójglicerydy wysokie, ale też jeszcze w normie, krew w porządku. Można więc powiedzieć, że pod względem wyników prawie wróciłem do stanu sprzed diety...
Jakie wnioski: dieta do niczego? Przechodzę na wegetarianizm? Idę do lekarza po tabletki? Załamka?
Nie.
Wyniki wręczył mi lekarz, był czas na małą pogawędkę. Diety szczególnie nie poparł, ale nie skrytykował, jednak zaznaczył, że każda nawet najlepsza ma swój koniec. A potem no cóż...
Ma rację, poradził też, że jeśli starczy mi determinacji to przydałoby się popracować bardziej nad stylem życia, a nie nad samym żywieniem. Co racja, to racja, mam trochę ruchu w tygodniu, ale widać, że to wciąż za mało...
cdn?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga