łał już zapomniałem jakie to fantastyczne uczucie:
być ostatnim kretynem, który w deszczu i we mgle
idzie szlakiem do schroniska na Błatnią
co prawda paru mi podobnych jednak spotkałem
i na szlaku i w schronisku
idąc zabłoconym, śliskim szlakiem
w mokrych butach i spodniach,
ale w nieprzemakalnej kurtce
pomyślałem, że dałem upust swojemu
oślemu uporowi i dążeniu do samotni
odrzucając propozycje kolegów,
na rzecz samotnej wyprawy
warto jednak było
Komentarze
Prześlij komentarz