W nowym składzie rodzinnym musimy się jeszcze trochę podocierać, nie jest tak błogo, jakby się to mogło wydawać. Synowie przyklejeni do ich mamy, a mojej żony, jeden do obu piersi, na zmianę, drugiemu pozostają nogi, też na zmianę...
Tata, znaczy się ja, to może czasami nocnik opróżnić, albo ewentualnie, przewinąć, w zależności od tego, z którą pupą mamy do czynienia... Większość moich prób, większej aktywności kończy się płaczem, wrzaskiem, albo jakimś innym wyrazem sympatii,  po którym słyszę, że nie można tak gwałtownie, na siłę... Ale co tam, jestem dorosły, poradzę sobie...
Czasami można odnieść wrażenie, jakbyśmy trochę o tę jedną kobietę w naszym domu rywalizowali. Ale pewnie tylko tak mi się wydaje. Przypuszczam, że  żaden z synów nie przyznałby mi racji, bo każdy jest przekonany, że ta kobieta jest tylko jego...
A córki, cóż one są jakby na innym poziomie emocjonalnym, albo tylko mi się tak wydaje.
Ech, nie żebym narzekał, tak se przypomniałem o blogu...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga