Ja jem, i..
Ty ję
każdy weekend, dorzuca mi trochę masy,
bieganie pomaga,
bo gdyby nie ono pewnie już dawno,
chorowałbym na lustrzycę*.
Niby trzymam fason, niby wchodzę jeszcze w smukłe spodnie, ale waga nie kłamie,
pokonuję w górę kolejne bariery, zostawiając bezpowrotnie (?) osiągnięte wcześniej...
Niby zbijam, ale z co raz większego pułapu. Ubijam się?
Pozostaje dieta - mniej żreć

*choroba, przeważnie mężczyzn w średnim wieku, objawiająca się potrzebą użycia lusterka, do podstawowych czynności fizjologicznych poniżej pasa np. rozpięcia rozporka

Komentarze

Popularne posty z tego bloga