Sporty ekstremalne?
Proszę bardzo:
1. Kąpiel miesięcznego syna z ponad dwuletnim  na plecach i ... łydkach, bo kąpiący, tzn. ja, klęczał przy wanience...
2. Czytanie książeczki ponad dwuletniemu z wrzeszczącym miesięcznym na ręku, o dziwo niezadowolony był tylko płaczący i może troszeczkę czytający...
3. Rozhuśtanie leżaczka z miesięcznym synem przez ponad dwuletniego, z tak dużą amplitudą wahań, że leżaczek nie nadążał za miesięcznym... nikomu nic się nie stało, oprócz serc rodziców,
4. To konkurencja małżonki: spacer z miesięcznym na rękach i ponad dwuletnim uczepionym do nogi. To silna kobieta, ale nie wiem kto jest bardziej zmęczony po moim powrocie do domu z tzw. pracy zarobkowej.
Przykłady i kombinacje wzajemnych relacji pomiędzy braćmi, w których my rodzice uczestniczymy, bądź staramy się być przynajmniej ich świadkami można by mnożyć...
Jeszcze parę lat temu, jako ojciec zdawałoby się wielodzietnej rodziny (2+4 córki) nie zdawałem sobie sprawy z tego co oznacza być ojcem syna, a od miesiąca synów, a na dodatek być głową rodziny, powiedzmy sobie, dwukrotnie wielodzietnej.
Jednak zupełnie najszczerzej stwierdzam: wiem, że żyję!
I nawiązując do tego co kiedyś napisałem o moim rodzeństwie, tym, które się nie narodziło, bym chyba mógł żyć - najprawdopodobniej żyję prawie potrójnie

Komentarze

Popularne posty z tego bloga