"Cudze chwalicie, swego nie znacie" - w piaskownicy z własnym dzieckiem - widać to jak na dłoni.
Choćbym dziecku zabrał na plac zabaw wszystkie zabawki, albo np. żywego kucyka, to i tak po pewnym czasie bardziej zainteresuje się skasowanym biletem, albo patykiem, którym bawi się towarzysz z piaskownicy. Oczywiście przesadzam, ale co tam, kto mi zabroni :)
Często dobija mnie postawa co niektórych rodziców, którzy pozwalają pobawić się mojemu dziecku zabawkami swojego dziecka, mimo, że ja z uporem maniaka, próbuję na różne sposoby odwrócić uwagę mojego potomka, bo...
Bo - co to też chyba śmieszne głupio mi trochę, że moje dziecko zabiera komuś zabawki, bo samo ma gorsze, czy co?!
Wracając do cudzych zabawek, czasami zdarzają się perełki (zachowań innych rodziców) gdy dzieciątko za żadne skarby nie zamierza się podzielić swoją zabawką z moim. Wzrasta wtedy napięcie w piaskownicy, bo rodzic uważa, ze jego dziecko powinno się podzielić, podczas gdy ono zupełnie tak nie myśli. Moje prośby o nierobienie sobie kłopotu nie gaszą sporu, a tylko go podsycają, bo gdy tamten rodzic podejdzie do sprawy ambicjonalnie, czasami gotów jest nawet za karę zabrać swoje dziecko do domu...
Ech...
W ogóle plac zabaw to kopalnia badań psychologicznych, dotyczących zachowań stadnych...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga