Jem - więc tyję. Powolutku, powolutku, ale waga ciągle wzrasta. Bywają spadki, po dniu postu, diety lub mocniejszego treningu, jednak ciągle wzrastają zakresy w jakich się obracam.
Nie zamierzam się jednak poddać, za daleko zaszedłem, za wiele osiągnąłem...
Ale czy na pewno?
Zrzucone kilogramy i centymetry to jakby odrzucona część mnie.
Dlaczego mam twierdzić, że gorsza?
A może lepsza?
:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga