Nie wiem jak to się stało, ale nie przytyłem po świętach
:)
jednak

przytyłem przed nimi.

:)
Trochę czasu mi to zajęło, aby się doprowadzić do takiego stanu, ale cóż kontuzja wykluczyła mnie nawet z biegania. Próbuje wrócić do formy chodząc  po schodach na osiemnaste piętro tam i z powrotem - póki co cztery razy w jednym treningu. Można się zmęczyć. Zdobywam mój blok w różnym tempie, drepcząc co jeden lub dwa stopnie, czasami wbiegając. Nawet nie wiedziałem, że po takim treningu mogą tak boleć plecy :) Musiałem zrobić przerwę, aby dojść do siebie. Choć staw skokowy dalej mnie pobolewa, czuję, że jestem gotów do biegania.
Wiem, że będzie ciężko, bo jestem za ciężki :)
Ale nie mam ochoty zaczynać diety, o której się tu kiedyś tyle rozpisywałem...
Mam nadzieję, że uda mi się od Nowego Roku zbić masę dietą - mniej żreć


Komentarze

Popularne posty z tego bloga